wtorek, 18 września 2012

4 KROKI OFIARY


Czyli 'mądry Polak po szkodzie'.

foto: glowimages.com

Kilka dni temu miałem zaszczyt zostać okradziony. I nie mówię tu o cenach biletów komunikacji miejskiej czy produktów w supermarketach, bo pod tym kątem jestem okradany codziennie, ale o szujach, które wsadzają łapska do cudzych kieszeni.
W portfelu miałem wszystko - oprócz pieniędzy utraciłem m.in. dowód osobisty, prawo jazdy, legitymację studencką, kartę płatniczą, pozwolenie na broń, 84 paragony z Tesco i 296 skasowanych biletów, które skrzętnie kolekcjonowałem. O ile dokumenty i kasę mógłbym jakoś przeboleć, o tyle rachunki miały dla mnie wartość sentymentalną. Wyciskały ze mnie łzy za każdym razem, gdy patrzyłem na kwoty, jakie wydawałem.
Przypomniałem sobie co pani w przedszkolu mówiła na temat postępowania w sytuacji utraty dokumentów i, zachowując zimną krew, rozpocząłem wdrażanie tej procedury. Jak to jednak zwykle bywa, teoria daleko ma się do praktyki.
Wiadomo, że człowiek uczy się na błędach. Najlepiej jednak, jeśli są to błędy cudze, a nie nasze własne. Z tej właśnie przyczyny postanowiłem służyć Wam swoim niemiłym doświadczeniem i przedstawić 4 kroki, jakie należy niezwłocznie podjąć, jeśli padniecie ofiarą jakiegoś jebanego złodzieja, którego ryjem powinno się wycierać szalety publiczne kieszonkowca.

KROK 1 - ZASTRZEŻ KARTĘ PŁATNICZĄ
Oczywista oczywistość. Najlepiej w swojej książce telefonicznej miej zapisany numer na infolinię do swojego banku. Gdy już przedrzesz się przez automatyczną sekretarkę, dziesiątki razy wybierając cyfrę 1 na 'klawiaturze numerycznej' (jakby to w telefonach były jeszcze archaiczne okrągłe tarcze...) powinno pójść gładko. U mnie było tak:
- Dzień dobry, Biuro Obsługi Kli..
- Dobry, okradli mnie, kartę proszę mi zastrzec.
- Nazwisko?
- Bob.
- Pesel?
- Mam.
- Zadam Panu kilka pytań, które potwierdzą Pana tożsamość.
- A co jest do wygrania?
- ... Miejsce urodzenia?
- Szpital.
- Dziękuję bardzo i informuję, że Pana karta została zastrzeżona.
Wszystko trwało pół minuty. Oczywiście przemiła Pani od razu zaproponowała mi nową kartę, zbliżeniową (zwykłe są takie mainstreamowe), która prawdopodobnie już siedzi w kopercie i do mnie leci.

KROK 2 - ZASTRZEŻ DOWÓD OSOBISTY W SWOIM BANKU
Robisz to również w swoim banku i jest to równie proste i szybkie, co procedura wyżej. W normalnych warunkach do załatwienia na telefon. U mnie jednak sprawę skomplikował fakt, że kilka miesięcy temu zagubiłem swój pierwszy dowód postanowiłem zaktualizować swoje zdjęcie w dowodzie i wyrobiłem sobie nowy. Niestety nie wiedziałem, że numer nowego dowodu należy niezwłocznie zaktualizować w banku, w którym ma się konto. Efekt - numeru skradzionego dokumentu nie ma w bazie, więc nie można go zastrzec. A rozmowy w oddziale bankowym wyglądają wtedy tak:
- Dobry, dowód chciałem zastrzec bo mi ukradli.
- Pana godność?
- Bob.
- <stuk stuk w klawiaturę, konsternacja> Ale Pan już zastrzegał u nas dowód.
- Ale to stary. Miałem nowy i mi go ukradli.
- To proszę najpierw zaktualizować numer w bazie.
- To proszę mi go zaktualizować.
- To poproszę Pana dowód osobisty.
- ...
W tym wypadku krok 4 był dla mnie krokiem koniecznym. Ale by do niego przejść, musimy najpierw zdobyć pewien świstek, postępując zgodnie z krokem 3.

KROK 3 - ZGŁOŚ KRADZIEŻ NA KOMISARIACIE POLICJI
Nie, nie po to, żeby dzielni i pracowici stróże prawa mogli jak najszybciej odzyskać nasze mienie. Jedyne, co od nich potrzebujesz, to poświadczenie zgłoszenia kradzieży dokumentów. Bez tego ani rusz w banku.
- Dobry, kradzież portfela wraz z paragonami i dokumentami chciałem zgłosić.
- Gdzie to się stało?
- W tramwaju.
- A kiedy?
- Nu, przed chwilą.
- Proszę przyjść za jakieś 3 godziny. Kolejka jest.
Przełknąłem głośno ślinę i z lekką niepewnością odwróciłem głowę w stronę oczekujących, którzy przybyli tu przede mną. Spodziewałem się rozentuzjazmowanego tłumu, a ujrzałem dwie smętne kobiety.
- Za 3 godziny?
- No ta, jest Pan trzeci w kolejce, to trochę potrwa.
Oczywiście. Panowie policjanci przecież skrupulatnie i rzetelnie wykonują swoje obowiązki. Stąd taka wysoka efektywność, ale i czasochłonność. Nic tam, pozostało mi więc wrócić za 3 godziny, usiąść na krzesełku przed wielkim, łysym panem władzą w białym polo i zacząć bajać.
- Co Pan miał w tym portfelu?
- Dowód osobisty, prawo jazdy, legitymację studencką.
- Kartę kredytową też?
- Nie. Debetową.
Nienawidzę, gdy ktoś nie dostrzega tej delikatnej różnicy.
- Coś jeszcze?
- Kartę z Shella na punkty.
- Nieistotne. Coś jeszcze?
- Karnet na trening, kartę stałego..
- Ok, a jakieś ważne dokumenty?
- IKEA Family?
- Dobra, przejdźmy dalej.
Pytał mnie o wszystko, tylko nie o to, co mogłoby pomóc w ujęciu sprawcy. Ale przynajmniej był ze mną brutalnie szczery. Na końcu powiedział, że:
- Postępowanie owszem, zostanie wszczęte, ale obaj wiem jak to się zakończy.
- Yy.. czyli jakie są szanse, że dokumenty się odnajdą? - zapytałem z czystej kurtuazji, stwarzając wrażenie osoby wierzącej w jakąkolwiek przydatność Policji.
Żadne.
Funkcjonariusz Twoim przyjacielem!

KROK 4 - ZASTRZEŻ DOWÓD OSOBISTY W CENTRALNEJ BAZIE DANYCH
To chyba najważniejszy krok w całym procesie.
Zastrzeganie dokumentu wyłącznie w swoim banku o dziwo chroni Cię przed nieprzyjemnymi konsekwencjami zobowiązań zaciągniętych przy wykorzystaniu Twojego dowodu... wyłącznie w Twoim banku! Zaskoczeni, prawda?
Abyśmy byli już całkowicie bezpieczni musimy podkreślić, że prosimy o zastrzeżenie dokumentu w Centralnej Bazie Danych, którą posługują się wszystkie banki. Taka przyjemność jest płatna - kosztuje bowiem 14,99 zł, ale jest warta swojej ceny.
Jeśli ktoś nie posiada konta bankowego w żadnym banku lub, tak jak ja, ma nieaktualny numer dowodu osobistego w swoim banku - może takiego zastrzeżenia dokonać w jednym z banków podanych na stronie www.dokumentyzastrzezone.pl. Wydawałoby się, że w każdym z nich taki proces będzie wyglądał tak samo, a jednak...

Wizyta 1 - Bank BGŻ
- Dobry, chciałem zastrzec dowód, ukradli mi.
- Ma Pan u nas konto?
- W takim małym banku? A gdzie tam.
- Poproszę zaświadczenie o utracie z Urzędu Gminy.
- Proszę.
- I jakiś dokument ze zdjęciem.
- Nie mam nic, wszystko ukradli mi. Chyba, że karta rowerowa?
- Bez dokumentu nie mogę Panu pomóc.
- No ale przeca ten świstek co pani trzyma w łapach to mi Urząd państwowy Rzeczypospolitej wydał, pieczątkę z orłem przybił, a pani mi nie wierzy, że ja to ja?
- Do widzenia.

Wizyta 2 - Raiffeisen Bank
Guten tag, ausweis ukradli, chciałem zastrzec. Nie mam gelt u was.
- ... Dzień dobry. Nie ma Pan u nas konta?
- Nein.
- To niestety możemy tylko wykreślić numer Pana dowodu z bazy MIG, ale oprócz tego powinien Pan się udać do swojego banku.
- Nicht ferstehen, danke.

Wizyta 3 - GETIN Bank
- Dobry, chciałbym zastrzec dowód.
- Chwileczkę... <bierze telefon> Cześć, powiedz mi, czy ja mogę Panu zastrzec dowód? Mhm. Ok, dzięki. <odkłada> Oczywiście, proszę o jakieś zaświadczenie o utracie.
- Proszę.
- <stuk stuk w klawiaturę> Ale pan nie ma u nas konta?
- To w takim małym banku można mieć konto...?
- Chwileczkę... <bierze telefon> Cześć, powiedz mi, bo ten Pan nie ma u nas konta, to mogę? Mhm, dobra. <odkłada> Nie szkodzi. Dokument ze zdjęciem jakiś poproszę.
- ... <podaję kobiecie telefon> Niech pani jeszcze raz wykręci do koleżanki.
- <bierze telefon> Słuchaj, bo ten Pan nie ma żadnego dokumentu ze zdjęciem, to mogę? Mhm. Rozumiem. <odkłada> Proszę się udać do biura pani kierownik, drugie drzwi na lewo.
Drugie drzwi na lewo to, czego można było się spodziewać, biuro obsługi klientów VIP. Nie mogłem źle trafić, więc wbijam, a miła pani kierownik poinformowała mnie, że w przypadku braku dokumentu ze zdjęciem wystarczy, że przyprowadzę kogoś, kto potwierdzi, że ja to ja.
15 minut później...
- To kaj mom szkryfnyć? - zapytał pan Gienek, miejscowy żul, który za 5 zeta na winiacza poświadczył prawdziwość mojej tożsamości swoim lewym, nieczytelnym dowodem osobistym.
Zapłaciłem 15 zł, powiedziałem, że grosika nie trzeba. Ale mi wydali. Żeby pokazać, że ich stać. Że nie potrzebują moich żałosnych napiwków.
 I to w zasadzie tyle. Te cztery kroki wystarczą, by nie obudzić się z ręką w nocniku. Jak widzicie, drogie dzieci, z dokumentami i bankami nie ma żartów. Ale lepiej trochę się nalatać, niż później spłacać za kogoś przez resztę życia kredyt hipoteczny lub, co gorsza, utracić z konta wszystkie ciężko przesłane przez rodziców, a przeznaczone oczywiście na jedzenie środki. Może w przyszłości moje doświadczenie i rady Wam się przydają, choć miejmy nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj swoje trzy grosze