piątek, 30 stycznia 2015

ZBRODNIA NA LUDZKOŚCI

Tysiące górników i związkowców strajkujących na ulicach i w kopalniach. Rosyjskie wojska na północy Ukrainy. Chyba jeszcze nigdy unijne rozporządzenie i wdrożenie go w polski system prawny nie wywołało tak drastycznych skutków. Nic dziwnego, że kurs franka aż się załamał. A wszystko przez jedną, małą tabletkę 'po'...



Od kilku tygodni z różnym natężeniem pojawiają się w mediach doniesienia dotyczące umożliwienia zakupu tabletek 'dzień po' bez recepty. Już gdy usłyszałem o tym po raz pierwszy, pomyślałem: "No i super. Szkoda nawet że dopiero teraz". Ale wiedziałem też, że prędzej niż później lud złapie za widły, pochodnie i wyjdzie na ulice. No i stało się. Jak tylko prawilny Polaczek usłyszał, że unijna komisyja chce ułatwić mordowanie nienarodzonych, wręcz nieistniejących jeszcze dzieci, to musiał przecież zrobić raban i rozedrzeć, jak Rejtan, flanelową koszulę...

Szczerze? Nie rozumiem tych protestów. Jestem jak najbardziej za ułatwieniem dostępu do tych leków . Swoją drogą - nie wiem, czy lek to właściwa nazwa, ponoć ciąża to nie choroba? No, chyba że pozamaciczna w kolanie. Nazwijmy więc te medykamenty środkami

Taki środek - jak on działa? Tradycyjny Prawilny Nie-Znam-Się-Więc-Się-Wypowiem Polak wykrzyczy, że tabletka 'dzień po' to aborcja, mord, eutanazja i w ogóle wina Tuska. Tymczasem...

"Nie jest to tabletka wczesnoporonna, ale opóźniająca owulację. Jajeczko dzięki niej nie wydostanie się z pęcherzyka Graafa, więc plemnik nie zdąży zapłodnić jajeczka. Ale jeśli jajeczko już się wydostało z pęcherzyka, to pigułka <dzień po> zablokuje kolejne podziały w komórce i jajeczko nie będzie się przemieszczać. (...)" (źródło: www.dziennikzachodni.pl)

Szach, mat. Oczywiście jak to zwykle bywa przy tego typu dyskusjach, najgłośniej i najbardziej radykalnie wypowiada się grupa społeczna, mająca przecież najwięcej życiowego doświadczenia z tematami seksu, ciąży i antykoncepcji - duchowni. A może by tak do jasnej cholery zapytać młode, samotne matki co o tym sądzą? Albo wychowawców w domach dziecka? Lekarzy wykonujących kilka aborcji dziennie?

Na prawdę ktoś jest w stanie pomyśleć, że ograniczanie dostępu do takich tabletek w jakikolwiek sposób ludziom pomaga? Kogokolwiek chroni? Przecież de facto tabletka 'dzień po' na receptę kompletnie mija się z celem! Nietrudno wyobrazić sobie taką sytuację u ginekologa:

- Dzień dobry wieczór. Chciałabym się zarejestrować do ginekologa. Pilnie.
- A w jakim celu?
- A wie pani, gumka pękła..
- Ale proszę pani... - zakłopotanie w głosie. - My nie sprzedajemy prezer...
- A nie, nie! Wie pani, poniosło mnie dziś, YOLO i te sprawy, no i chyba mogę być w ciąży. Tabletkę 'dzień po' wypisać potrzebuję.
- Rozumiem. Oczywiście. - szelest przewracanych kartek. - Już panią zapisuję. O, ma pani szczęście bo akurat zwolnił się termin na przyszły miesiąc. Wpisać?
- ...

Z resztą, jeśli nad puszczalską  kontaktową i otwartą na nowe znajomości, acz nie zawsze ostrożną, rozważną i gotową na macierzyństwo nastolatką zawiśnie nagle widmo ciąży, rozstępów, brudnych pieluch i sprawy sądowej o ustalenie ojcostwa - to choćby z podziemi wyciągnie lekarza, który przepisze jej nawet tabletkę '15 minut po' i żadna recepta nie będzie stanowiła dla niej przeszkody. A jeśli ona nie znajdzie, to znajdzie jej matka. A już na pewno uda się to temu kontaktowemu i otwartemu chłopakowi, którego raczej nie stać na alimenty, bo całe kieszonkowe wydaje na LoL'a, WoW'a i Steam'a.

Taka młoda dziewczyna woli wziąć tabletkę, bo boi się macierzyństwa. Wie, że lud z widłami i pochodniami tylko krzyczy, ale nie pomoże jej wychować dziecka, nie wesprze jej materialnie. Lud tylko mówi jak masz żyć. Ale o tym pod koniec.

Tymczasem zaskakują mnie propozycje wprowadzenia ograniczenia wiekowego dla kupujących tabletkę 'dzień po'. Jest pomysł, by w Polsce była to granica 15 lat. A co, jeśli z ciążącym problemem do apteki uda się 14-latka?! Myślicie, że mało to takich przypadków? Już słyszę te rozmowy w aptekach:

- Ciń dobry, poproszę tabletkę 'dzień po'.
- A dowodzik jest?
- Yy.. no nie ma.
- A 15 latek skończone jest?
- Yy.. no jeszcze nie.
- No to przykro mi, nie sprzedam!
- No to trudno, wyskrobię...

Niestety - brutalne ale prawdziwe. Wpadki się zdarzają. Owszem, jedna dziewczyna na dziesięć urodzi i wychowa to dziecko.

Ale trzy zostawią je w śmietniku, utopią albo, na kanwie ostatnich wydarzeń, zakonserwują w słoiku i przerobią na kompot.

Dwie pozostałe podrzucą je do Okna Życia lub na próg domu dziecka.

Cztery dopuszczą się aborcji w piętnastym tygodniu, gdy już będą pewne, że to nie otyłość tylko ciąża.

A można będzie tego uniknąć. Dlatego ciśnienie mi skacze, gdy słyszę tak radykalne głosy krytyki. Żałuję wtedy, że nie da się w niektórych przypadkach zastosować tabletek '20- , 40- czy nawet 60 LAT PO'. Mam wrażenie, że o komórkę jajową (zapłodnioną czy nie) Polaczek walczy i dba bardziej, niż o istniejącego, młodego człowieka. Jeśli macie odwagę nazwać tabletkę 'dzień po' zabijaniem, to jak nazwiecie groszowe zasiłki dla matek samotnie wychowujących dzieci?

Jak nazwiecie chory, okradający nas system podatkowy i ubezpieczeniowy i żenująco niskie wynagrodzenia za pracę rodziców tych dzieci?

Co powiecie o zatrważająco niskiej ściągalności alimentów od uchylających się przypadkowych ojców? Albo o drastycznym ekonomicznym rozwarstwieniu społeczeństwa, gdzie jedni kąpią się w złocie, a drudzy w błocie?

Bo ja takie warunki do wychowywania dzieci nazwałbym wtedy zbrodnią na ludzkości.

Stąd mój apel: konserwatywny Polaczku, który ocenia, potępia i gani! Nie pomagaj w podejmowaniu cudzych decyzji, jeśli nie pomożesz w poniesieniu ich konsekwencji.

4 komentarze:

  1. Kędzierzawy Przemysł30 stycznia 2015 18:54

    Trafiłeś w punkt. Jeśli chodzi o moje zdanie oczywiście. Potrzebna jest tylko dobra informacja o skutach takich tabletek - bo to przecież bomba hormonalna a nie bomba cukrowa. Dajmy prawo decydować ludziom o własnym losie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra informacja to raz. Padła już też dziś nawet propozycja stworzenia specjalnego systemu kontrolującego sprzedaż takich tabletek, być może nawet z wykorzystaniem śląskich elektronicznych kart ubezpieczenia zdrowotnego, ale jak to stwierdził bezbłędnie kolega Marcel: "w kraju w którym skonstruowanie programu do liczenia głosów w wyborach stanowi nie lada wyzwanie, stworzenie programu monitorującego sprzedaż konkretnego leku konkretnej osobie stanowi mrzonkę"..

      Usuń
  2. Wszystko fajnie, tylko jak coś jest dostępne bez recepty to po co młodym laskom gumki w ogóle? Jak co drugi trzeci dzień po tabletkę do apteki skoczy? Raz ona skoczy, raz chłopak, potem koleżanka - no żeby nie podpadło. Albo każda tabletkę w innej aptece kupi i tyle. Tu chodzi o zdrowie młodych dziewczyn - które widząc coś bez recepty myślą, że nie szkodzi zdrowiu. Ma to swoje i plusy i minusy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po to, że prezerwatywy stosuje się nie tylko dla antykoncepcji, ale też dla higieny i zdrowia. No i 3 sztuki kosztują ok. 10 zł, podczas gdy jedna tabletka - ok. 100 zł. Poza tym trudno myśleć, że coś bez recepty nie szkodzi zdrowiu, skoro w każdej reklamie leków trąbią o konieczności 'konsultowania się z lekarzem lub farmaceutą' i szkodliwości niewłaściwie stosowanych leków dla życia i zdrowia.

      Usuń

Dodaj swoje trzy grosze