wtorek, 2 kwietnia 2013

SYNDROM

Jest zmorą naszej cywilizacji. Ma go większość z nas, ale większość tej większości nawet nie wie, że go ma.
Ciężko jest się go pozbyć, choć to wykonalne. Do tego jest zaraźliwy, jeśli przebywamy w środowisku jego nosicieli.
O czym mowa?
Nie, to nie HIV, choć w Twoim przypadku... kto wie? Może warto ograniczyć życie towarzyskie i nosić własne igły?

To syndrom rozlanego mleka.



Wyobraź sobie, że robisz zakupy. W trybie kobiety po trzydziestce szukającej kandydata na męża (znasz terytorium, doskonale wiesz, czego chcesz i czego szukasz, po czym znajdujesz to, przypominasz sobie kim jesteś, odkładasz i bierzesz z najniższej półki to, co zostało) suniesz między regałami, trafiając do działu z produktami mlecznymi. Stajesz przed wyborem mleka - podjęcie decyzji ułatwia ci 150 jego rodzajów. Każde pochodzi od krowy, ale każda krowa jest inna. Sięgasz po to, gdzie stosunek ceny do wyglądu kartonu jest najkorzystniejszy. Coś jednak idzie nie tak. Może to przez moment zawahania, ale karton ląduje na ziemi. I to ląduje jak tupolew - trzask, prask, wybucha i zostawia niezły bałagan. Jak reagujesz?

a) Myślisz sobie 'ups!', ale ogólnie obchodzi cię to tyle, co Benedykta rządzenie państwem, więc bierzesz inny karton, omijasz kałużę i kontynuujesz zakupy;

b) Paraliżuje cię strach. Tu są pewnie kamery. Widzieli cię. Zaraz przyjdzie ochrona. Każą zapłacić za mleko, za całą zgrzewkę, do tego nałożą grzywnę i będzie obciach. Wiejesz, ale ciągle oglądasz się przez ramię. Na wszelki wypadek niczego nie dotykasz i opuszczasz supermarket. Przez miesiąc unikasz sklepów. Przez rok nie pijesz mleka. W ciągu kolejnych dwóch lat już pijesz, ale go nie kupujesz.

c) Spokojnie wzywasz pracownika sklepu i przepraszasz go za przysporzenie mu dodatkowych obowiązków - w końcu ktoś to musi posprzątać. Podnosisz pechowy karton i udajesz się z nim do kasy, gdzie najzwyczajniej za niego płacisz przyznając się, że go zrzuciłeś, czym naraziłeś sklep na straty finansowe. Przypominasz sobie, że nie wziąłeś dziś leków psychotropowych, więc szybko wracasz do domu.

d) Wyjmujesz przestarzały telefon z aparatem, robisz kałuży zdjęcie i wrzucasz na swojego pseudo-bloga, próbując na tej podstawie stworzyć ciekawy, zabawny artykuł z przesłaniem. Udaje ci się.

Stawiam 5 złotych, że większość wybrała odpowiedź a. Niektórzy może w duchu przyznają się do b. Najbardziej prawidłowa wydaje się trzecia reakcja, choć pewnie więcej już znajdzie się tych, którzy podzielą się przygodą w internecie. Dlaczego tak jest?

Dlatego, że to mleko nie jest nasze.

Spójrzmy więc z drugiej strony. Wyobrażacie sobie, że ktoś wchodzi do waszej kuchni, otwiera waszą lodówkę, rzuca mlekiem o ziemię i wychodzi bez słowa, nawet nie myśląc 'ups!' ? Jak wtedy reagujecie? O ile łatwiej jest ominąć to, co rozlaliśmy niż zetrzeć to, co rozlano nam (Rb 15, 118-120). 

Syndrom rozlanego mleka to nastawienie, które nie pozwala trzeźwo spojrzeć na problem, a jedynie instynktownie wywołuje u nas stres, lęk, złość. 

A to tylko mleko.

Weźże szmatę, zetrzyj, wykręć, karton wyrzuć i kup sobie nowe. Dietetyczne. Świeższe. W butelce, a nie w kartonie.
Nie przeżywaj tego tak. To tylko mleko.

Było tanie i dobre? Znajdę ci 10 takich.
To twoje ulubione? Więc rusz tyłek i skocz po nowe.
Chciałeś się akurat napić? No trudno, napij się wody.
Miałeś czystą kuchnię? Parę prostych ruchów ścierką i znowu będzie czysta.

Nie goń chuligana. Nie krzycz i nie groź mu, że się zemścisz. Jeśli ktoś wchodzi do cudzego mieszkania i w tak swobodny sposób dysponuje jego produktami spożywczymi, to trzeba pamiętać, żeby więcej go nie wpuszczać. I tyle.
Jeśli ktoś tak traktuje napoje w cudzych lodówkach, to prawdopodobnie powyżej wybrał odpowiedź a

Przytaczając w końcu długo wyczekiwany, pozostający w gastronomicznej tematyce frazes - nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Zetrzyj kałużę i kup sobie nowe. Gwarantuję ci, że ten, kto je rozlał, nie płacze nad nim. Wiesz dlaczego?

Bo to tylko mleko.


PS Mam nadzieję, że nikt nie doszukuje się tutaj symboli, przenośni i drugiego dna. Tutaj naprawdę chodzi tylko o nabiał :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj swoje trzy grosze