wtorek, 13 maja 2014

WIEŚ TAŃCZY I ŚPIEWA

Nie bez powodu Polska w XVI w. nazywana była spichlerzem Europy. Przydomek ten powinien obowiązywać do dziś, bo oprócz zboża zostało nam jeszcze mnóstwo siana i słomy, które teraz wystają z butów przy każdej okazji.

Jeszcze chyba nigdy czyjekolwiek zwycięstwo w finale Eurowizji nie budziło takich kontrowersji. Wystarczyło, że imitacja faceta z imitacją zarostu wdziała sukienkę i wykonała utwór przed milionami widzów, by polska opinia publiczna zawrzała.

Nagle okazuje się, że konkurs piosenki eurowizyjnej, do oglądania którego pierwotnie mało kto się przyznawał, jednak oglądają WSZYSCY - począwszy od szarego Kowalskiego ('nie interesuje mnie to, ale nic ciekawszego akurat nie leci'), przez dziennikarzy i ludzi mediów, po wszelkiej maści polityków, z Jarosławem Kaczyńskim na czele i jego kotem na kolanach.
Nagle okazuje się, że od wyniku głosowania zależy nie dość, że ich własna egzystencja, to przyszłość całej Europy. Zwycięstwo w Eurowizji rzeczą najważniejszą. Ważniejszą niż głód w Afryce, wojna na Ukrainie, Lewandowski w Bayernie czy zimne piwo w lodówce. No bo jak tu typowy Janusz ma się spokojnie kłaść spać, kiedy to wcześniej każe się mu oglądać faceta w kiecce?
Jak później żona typowego Janusza ma przyjąć rano komunię świętą ze świadomością, że transwestyta nawet z brodą wygląda i śpiewa lepiej od niej?
Jak tu pójść po bułki w Europie, która nie pali żywcem na stosie takich dewiantów?

 Jak żyć, Barroso?

Co zmieniło się w waszym życiu na skutek zwycięstwa austriackiego reprezentanta oprócz pozyskania kilku siwych włosów na skroni? Czy wasi koledzy zaczęli wdziewać damskie fatałaszki? Czy koleżanki przestały się golić zapuściły brody? Jeśli nie, to o co ten cały szum?

Jak niskie poczucie własnej wartości trzeba mieć, żeby zostać urażonym i zniesmaczonym wynikiem jakiegoś podrzędnego festiwalu piosenki pseudo-artystycznej, w którym decydujący głos należy do garstki jurorów, próbujących podjąć decyzje poprawne politycznie, trendy i na czasie?

Przyznaję - "oprawa wizualna" występu Thomasa Neuwirtha, zwanego również Conchitą Wurst, była fatalna.  Chłopak nie mógł zdecydować się na jedną kreację, więc w efekcie nikt nie powie o nim ani, że dobra z niej dupa ani, że niezłe ciacho. Wykon natomiast był niczego sobie. A chyba, przynajmniej w teorii, to się liczy? Fakt - ciar na plecach nie wywołał. Robią to natomiast skutecznie nagłówki w portalach informacyjnych, zawierające szokujące w tym temacie wypowiedzi osób powszechnie znanych:
"Wygrana Wurst jest dowodem na upadek współczesnej Europy" - J.Kaczyński
Dziękujemy, że promowaniem tradycyjnego modelu rodziny na własnym przykładzie pan Prezes próbuje Europę od tego upadku uchronić.
"Europa zabiera nam stocznie i cukrownie, a w zamian daje brodate dziwactwa" - P.Jaki
Nie wiem co do występów scenicznych mają stocznie i cukrownie, ale żeby od razu mieszać w to Macierewicza?
"Europa odleciała! Promują brodatego dziwoląga z Austrii zamiast pięknych i utalentowanych dziewcząt.Trzeba skończyć z tym szaleństwem!" - T.Adamek
Słabe jak Twoja ostatnia walka. Trzymaj gardę, a język za zębami. Albo najlepiej zejdź już z ringu...

Ale skoro wywołano już nasze piękne i utalentowane dziewczęta do tablicy, to nie mógłbym się do nich nie odnieść. Ktokolwiek hejtuje Cleo i występujące z nią na scenie skromne dziewczyny wykonujące typowe czynności domowe - niech idzie być zakompleksionym gdzie indziej. Prawdą jest, że po reprezentancie Austrii to właśnie polska 'kadra' wzbudziła największe zainteresowanie zagranicznych mediów. Nie wnikam w prawdziwe przyczyny tego zainteresowania (a może sztuczne?) - nawet jeśli były to tylko cztery jędrne przyczyny, to z Conchitą też nikt nie dyskutował na temat jego walorów wokalnych.
Jeśli jestem zmuszony oglądać chłopaka w sukience, to mam prawo widzieć też dziewczyny w spódniczkach. Nasza naturalność stanowiła idealną przeciwwagę dla austriackiej odmienności i to było piękne. Wbrew 'oficjalnym' wynikom docenili to także widzowie w wielu krajach, m.in. w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Norwegii i na Ukrainie, którzy w głosowaniu SMS przyznawali nam najlepsze noty. A że akurat w tych krajach Polonia stanowi większość wszystkich mieszkańców - zupełny przypadek.

Co do punków, to z ich przyznawaniem przez państwa jest jak z referendum na Krymie - ludzie niby chcą dobrze i głosują, ale ich głos i tak nie ma żadnego znaczenia, bo wynik jest już dawno uzgodniony. Liczy się tylko polityka, konszachty i wazelina, czego od lat idealnym przykładem są Azerbejdżan i Białoruś, które zawsze i bezwzględnie głosują na Rosję, chociażby ta nawet w konkursie nie startowała... 
Największe zaskoczenie punktowe: 12 pkt dla Austrii od... Izraela. Żydzi najwyraźniej uznali, że Kobieta z Brodą jednak nie jest dla Europy tak groźna jak niegdyś jej rodak - Facet z Wąsem.
Największe rozczarowanie punktowe: mam dylemat, bo nie wiem co gorsze - 0 pkt dla Polski od Gruzji, czy ich 8 pkt dla... Rosji?! Przecież nie o taką Gruzję walczył Kaczyński!
Poza tym... Wszyscy spinają poślady z powodu tego głosowania, a być może ludzie wybrali Conchitę tak dla beki? "Hahaha laska z brodą! Głosuję, będzie śmiesznie jak wygra!" - pomyślały miliony europejczyków. Zupełnie jak przy naszym narodowym koko-koko...

Wracając jednak do istoty - Eurowizja i jej coroczny zwycięzca obchodzi mnie tyle, co zwyczaje godowe mrówek afrykańskich. Nie uważam tego konkursu za istotnego na tyle, by dostawać palpitacji serca na wieść o zwycięstwie transwestyty. Niech się ubiera w co chce i goli kiedy chce - póki nie ma to bezpośredniego negatywnego wpływu na moje życie to wygrać może nawet Korwin-Mikke. Nie jestem zażenowany 'babochłopem z Austrii'. Jestem zażenowany i przerażony mową nienawiści, z jaką spotykam się w polskich mediach (i nie tylko mediach), w szczególności w wypowiedziach polityków. Już ktoś kiedyś mówił w podobny sposób - o zagładzie Europy, dziwolągach, ludziach gorszej kategorii i konieczności ostatecznego rozwiązania ich kwestii. W perspektywie tych doświadczeń reakcja polskiego społeczeństwa wywołuje straszny smród zacofania. 

Na muzycznej scenie w Kopenhadze pokazaliśmy obrazowo tradycyjną, polską wieś etniczną. Na scenie społeczności europejskiej natomiast, po raz kolejny, tańczy i śpiewa polska wieś mentalna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj swoje trzy grosze